10
– 11 lipca 2012
Martyna tępo wpatrywała się w sylwetkę polskiego juniora.
Było dość ciemno, ale rozpoznała go bez problemu. Musiała wyglądać dość
komicznie, patrząc się w niego jak zahipnotyzowana. Była w szoku. Nie sądziła,
że kiedykolwiek będzie jej dane spać pod jednym dachem (jakkolwiek to brzmiało)
z jakimkolwiek żużlowcem.
Chłopak wyciągnął swoje bagaże i zakluczył samochód.
Wyglądał na bardzo zmęczonego. Granatowa czapka Red Bulla opuszczona nisko na
oczy i pochylona sylwetka z trudem ciągnęła te wszystkie walizki. Zbliżył się
do niej, posłał lekki uśmiech i wczołgał się do środka budynku. Żołądek Martyny
przekręcił się o sto osiemdziesiąt stopni. Najchętniej zaczęłaby krzyczeć,
skakać i co tylko, ale niestety było już po dwudziestej trzeciej.
Co taki zwykły uśmiech potrafił zrobić z człowiekiem…
*****
Kolejny wieczór w samotności. Zdawało mu się, że każdy
dzień to tylko kopia poprzedniego. Ta monotonia… Miał jej już naprawdę dość.
Chciałby coś ze sobą zrobić, chociażby wyjechać gdzieś, ale samemu? Jakoś nie
bardzo go to przekonywało. Nawet kolejna wygrana tak go nie uszczęśliwiała, jak
kiedyś.
Zaledwie trzy godziny temu wrócił z Wrocławia, ponownie z
największym pucharem. Odłożył go na półkę i przyjrzał się całej zebranej
kolekcji. Z każdą wygraną wiązał inne wspomnienia, przypominał sobie szczegóły.
Najbardziej jednak pamiętał te zawody, które spędził z Martyną. Co prawda, nie
wygrał tam, ale przynajmniej był z kimś. Teraz nawet nie miał z kim się
cieszyć. Co to za sukces, jeśli nie można się nim z nikim podzielić, nie można
było go świętować?
Westchnął głośno, co rozniosło się głucho po opustoszałym
domu.
Tak, jego matka nadal nie wróciła. I chyba prędko nie
zamierzała. Może zapomniała o tym, że ma rodzinę. Albo nie mogła przypomnieć
sobie nowego adresu zamieszkania?
Tego już nie dało się uratować. Nie ma możliwości. Ta
rodzina tak naprawdę nie istniała już od dobrych kilku lat. Gdyby jeszcze
któreś z rodziców starało się coś naprawić… Nikomu już jednak nie zależało.
Próbował na ten temat porozmawiać z ojcem, ale on tylko stwierdził, że na razie
nie ma czasu i poleciał do Londynu, nie mówiąc nawet, kiedy zamierza wrócić.
Patologia.
Kuba poczuł, że naprawdę nie ma nikogo.
NIKOGO!
Znudzony usiadł przy komputerze i zaczął przeglądać
pocztę.
Wiadomość od zagranicznego organizatora zawodów
motocrossowych? Czego on mógł chcieć? Strzępki przeczytanych zdań krążyły mu po
głowie. Jaki sponsoring? Jaki klub? Jakie treningi? Jakie trasy?
Przed oczami przemknęło mu tysiące obrazów. On, Red Bull
X-Fighters, kilkanaście metrów nad ziemią, podwójny backflip, underflip.
Nie, to niemożliwe.
Razem z nią towarzyszyła oczywiście jej lustrzanka. Najpierw porobiła kilka zdjęć przy bramie do parkingu, a potem udała się z powrotem na trybuny. Gdy jednak zobaczyła swoją współtowarzyszkę, jej humor zmienił się diametralnie. Nigdy nie myślała, że tor żużlowy w jakikolwiek sposób przypomina wybieg mody. Jej wyobraźnia działa widocznie o wiele za słabo. Postanowiła, że usiądzie jak najdalej od niej. Już dosyć ją denerwowała podczas samych podróży. Trening przebiegał dość sprawnie. Czasy Polaków były naprawdę znakomite! Jednak Duńczyków nie gorsze, a jak wiadomo z barażu dostaje się tylko jednak drużyna. Finał bowiem zapewniony mają już organizatorzy mistrzostw – Szwedzi, a także zwycięzcy półfinałów, czyli Australia i Rosja.
Polską Husarię czeka niemała przeprawa. Nastroje były jednak bojowe. Po Macieju nie było widać już najmniejszego zmęczenia. Doskonały refleks na starcie, nienaganna sylwetka na łukach i odpowiedni wybór najszybszych ścieżek toru. Oby było tak i jutro!
Kiedy tylko wróciła do pensjonatu, rozsiadła się wygodnie na balkonie i od razu zabrała się za porządkowanie zdjęć. Trzeba przyznać, że pokochała siedzenie na balkonie. Kiedy już wróci do domu, będzie jej tego brakować.
- Maciek, nie powiesz mi chyba, że masz moje skarpetki! – Usłyszała gdzieś niedaleko jakiś znajomy głos. Głos, który dochodził najprawdopodobniej z sąsiedniego pokoju, a od którego dzieliła ją jedynie niewielka bramka pomiędzy ich balkonami.
- Nie wspomnę, czyje bokserki ostatnio świeciły na twoich czterech literach! – Uniósł głos Maciej.
- Ale ty ich nie musiałeś dezynfekować!
Piotrek! Piotrek Pawlicki! Rozpoznała ten głos.
- A kto płukał je w domestosie? – Awantura
przybierała na sile. Martyna myślała, że zaraz popłacze się ze śmiechu. - Czy ty, durniu, miałeś kiedykolwiek chemię?!
- Tak! I w porównaniu do ciebie potrafię
odróżnić nie tylko denaturat od wódki. -
Maciej podszedł bliżej okna, bo głos stał się jeszcze wyraźniejszy.
- Ściągaj te skarpetki!
- Zamkniecie się?! Mecz Barcy jest! – Do
rozmowy wtrącił się trzeci głos; najprawdopodobniej Przemka Pawlickiego.
- No to powiedz mu coś! – Poskarżył się
Piotrek.
O
ile wiadomo, to oni mieli po siedemnaście i dwadzieścia jeden lat. Coś nie tak?
- Maciej. – Zaczął łagodnie Przemek. – Czy te
skarpetki w baranki są twoje?
- Nie, ale… – nie zdążył dokończyć.
- To oddaj je. – Uśmiechnął się sztucznie.
- Śmierdzą – stwierdził od razu Piotrek, gdy
dostał je do ręki.
- A na co liczyłeś? – Wywrócił oczami.
- Maciek, wywietrzyć – jak zwykle sytuacje
ratował starszy z braci.
- Słyszałaś? – na jego twarzy gościł olbrzymi
uśmiech.
Odezwał
się do niej, odezwał!
- Trudno byłoby nie usłyszeć – uśmiechnęła się
szeroko – ale skarpetki ładne.
Powieszaj! Na co czekasz?! – zawył Piotrek.
- GOOOL! Ludzie GOOOL! – Nie wiadomo w jaki
sposób znalazł się przy nich Przemek, ale wyściskał Macieja jak słodką pandę i
szczerzył się jak dziecko na widok tony cukierków. – Piotruś!! Gol!
- Hala Madrid, baranie! – młodszy wywrócił
oczami i załamany położył się na łóżku.
Świat
oszalał! Siedemnastolatka nie nadążała za tym wszystkim, co się tutaj działo.
- Jakby co, to nic nie widziałaś – Maciej
jeszcze raz uśmiechnął się do niej i wrócił do środka.
*****
Okazało
się, że na poprzednich zawodach obecny był jeden z większych sponsorów i co
najważniejsze prezes włoskiego klubu DaBoot, gdzie uczono FMX. Poszukiwano
nowych, młodych talentów. Zdziwiło go jedynie to, że zaproponowano to właśnie
jemu, a nie liderowi klasyfikacji ogólnej. Przecież on zawsze był w jego
cieniu. Gdziekolwiek się pojawił, zawsze to on był lepszy. Czyżby coś się
zmieniło?
nbsp;
Nie
miał jednak głowy, by rozmyślać na ten temat. To on dostał propozycje i to on
mógł rozpocząć naukę Freestyle’u w jednym z najlepszych klubów świata! Od tego
dzielił go już tylko krok, by wystartować w jakiś zwodach o randze światowej.
Nie
potrafił w to uwierzyć. Od dzieciństwa o tym marzył. To nie mogło się tak po
prostu wydarzyć. Popatrzył w lustro. Odbicie przedstawiało młodego chłopaka,
jego potargane blond włosy i oczy pełne nadziei. W końcu pojawiła się w nich
jakaś iskierka!
Nie
potrafił usiedzieć w jednym miejscu. Postanowił dać upust swoim emocjom i wybór
padł na klub Haeven. Wziął szybki
prysznic i już był w drodze. Kiedy wszedł, impreza rozkręcała się już na dobre.
Usiadł przy barze i zamówił kilka drinków. Rozmawiał co chwilę z jakimiś
dziewczynami, które dosiadały się do niego, jednak żadna jakoś specjalnie go
nie interesowała. Sączył usta w kolejnym drinku, gdy obok stanęła jakaś wysoka
blondynka. Wyglądała jak modelka. Wyglądała jak… Anioł! To było idealne
określenie. Poczuł, że musi do niej zagadać. Nawet jakoś specjalnie długo się
nie wahał. Wstał i poprosił do tańca. Zgodziła się natychmiast, bo niby
dlaczego nie? Kto nie chciałby mieć takiego Kuby? Po trzeciej piosence nadszedł
czas na taniec przytulany. Dziewczyna przylgnęła do niego ciałem i położyła
głowę na jego ramieniu. Przeszedł go dreszcz, ale nie odsunął się. Wręcz
przeciwnie; pocałował ją w czoło, potem w usta. Nie panował nad tym, co robi,
ale pragnął tego bardziej niż czegokolwiek. Wyszli z klubu i udali się do
najbliższego hotelu.
Potem
jego pamięć się urwała.
______________________________________
Blog SpeedwayStory bierze udział w Konkursie
Blog Roku 2012 w kategorii literackie & kulturalne! Jeśli w jakikolwiek
sposób spodobała Ci się opisywana tu historia – ZAGŁOSUJ.
Wystarczy wysłać SMS o treści E00255 pod numer
7122 (pamiętaj, aby w SMS’ie nie stawiać spacji). Koszt wiadomości to 1,23 zł.
Uwaga! Głosować można tylko raz.
Jeśli oddasz swój głos, proszę, poinformuj
mnie w jakikolwiek sposób, żebym wiedziała, komu mam być wdzięczna. :)
Za wszystkie głosy z góry bardzo dziękuję! :))
Strona główna konkursu: TUTAJ
A rozdział… Nie podoba mi się w ogóle. :c