środa, grudnia 26, 2012

8. Kosmos

>             - Oni po prostu nie rozumieją, co robią. Uwielbiają pakować się w kłopoty. Za poprzednią sprawę ojciec otrzymał pół roku w zawieszeniu, ale jak widać, nic go to nie nauczyło. Mam tego dość, serdecznie dość! - Martyna pokrótce przedstawiła Kubie całą historię swojej popapranej rodziny. Nie było tego za wiele: kłótnia, bójka, policja, alkohol, kłótnia, kradzież, alkohol, pobicie, alkohol i tak w kółko... W końcu po raz pierwszy w swoim życiu zwierzyła się z tego, co naprawdę działo się w jej domu. Bez żadnych ogródek. Mimo wywlekania przykrych spraw na wierzch, poczuła się o wiele lepiej. Zupełnie jakby uwolniła się od tych wszystkich przytłaczających ją myśli. Jak dobrze, że w jej życiu zjawiła się taka osoba, jak Kuba.
- Przykro mi - chłopak wpatrywał się tępo w jakiś punkt.
- Jedyne, co im zawdzięczam to, to że pokazali mi, jaka nie mam być w przyszłości.
                Osiemnastolatek milczał. W myślach dziękowała mu za to. Być może nie rozumiał tego do końca, ale przynajmniej oszczędził sobie bezsensownego komentowania i uszczypliwych uwag. Jej koleżanki (którym do szczęście brakuje tylko nowego Iphone'a albo tabletu) pewnie nie zachowałyby ich tylko dla siebie, a może i nawet popatrzyłyby na nią z góry, myśląc "nie daleko pada jabłko od jabłoni". Tego to by chyba nie wytrzymała.
- Ale dość o mnie! - przerwała ciszę. - Ty też miałeś coś do powiedzenia.
- Tak... - wziął głęboki oddech i zastanawiał się od czego ma zacząć. Mówi się zawsze, że najlepiej do początku. Ale jaki był właściwie ten początek?... - Mój ojciec jest szefem banku, - zaczął opowiadać, nerwowo wykręcając palce od rąk - a matka ma galerię sztuki w Poznaniu. Ostatnio widziałem się z nią tydzień temu. Od tego czasu rzekomo załatwia wszystkie papierkowe sprawy i szuka swojego zastępcy w galerii. Nie trudno się domyślić, że tak nie jest. Po prostu chce od nas uciec.
- Może jednak się mylisz - wtrąciła się. Skąd przecież mógł być tego pewien?
- Wątpię - krótko skomentował. - Mój ojciec też nie jest wcale lepszy. Z jakiś miesiąc temu widziałem go z kochanką na mieście. Całowali się - spuścił głowę. Widać, że było mu ciężko o tym rozmawiać. - On na szczęście mnie nie zauważył - kontynuował. - Chciałbym powiedzieć o tym matce, ale nie mogę. Skończyłbym pewnie na zmywaku, bo ojciec, dowiedziawszy by się o tym, że to ja go wydałem, nie przesłałby mi już ani grosza. A wtedy koniec z marzeniami o startowaniu w zawodach FMX i Red bull X-Fighters. Może jestem egoistą, nie myśląc o tym, jak czuje się moja matka, ale oni obydwoje są siebie warci.
- Przykro mi, że nie tylko ja mam taką popapraną rodzinkę - miała ochotę go przytulić.
- Uważasz, że jeśli żyje się w bogactwie, to jest o wiele łatwiej. Zapewniam cię, nie zawsze. Moja osoba jest tego doskonałym przykładem.
- Ale ty przynajmniej coś masz. - Ona tak naprawdę nie miała nic...
- Jedyne co mam na własność, to samochód i dwa motocykle. Wiele z nimi w życiu osiągnę, nie ma co - ironizował. - Mam jeszcze siostrę, ale ona też (szczerze mówiąc) ma mnie gdzieś.
- Jak to?! - Była w szoku, że nigdy wcześniej jej o tym nie wspomniał. Nie był jedynakiem, tak jak zawsze myślała...
- Ma na imię Karolina i jest ode mnie o pięć lat starsza. Półtora roku temu wyszła za mąż i wyjechała z Polski - relacjonował.
- Dokąd?
- Do Australii.
          Martynę zatkało. Dlaczego jej nigdy o tym nie powiedział? Wiedział przecież, że uwielbia podróżować, a jednym z jej marzeń jest przemierzenia Australii z zachodu na wschód. Z Brisbane, zahaczając o Sydney i Mildurę, aż po Perth.
- Byłeś kiedyś u niej? - zapytała.
- Nie. Nawet rodzice u niej nigdy nie byli. Piszemy czasami ze sobą, ale nie za często. Wiadomo... Różnica czasu. - No tak... Podczas gdy u nas jest wieczór, u nich wczesny ranek i na odwrót. - Ale nie martw się. Gdy już będę miał zamiar lecieć, nie zapomnę o tobie - uśmiechnął się szeroko.
                     Na samą myśl o Operze i moście w Sydney, o Gold Coast w Brisbane, Górze Uluru, Wielkiej Rafie Koralowej, Górach Błękitnych i Wyspie Fraser, gdzie można spotkać jedne z największych rekinów na świecie, zapierało jej dech w piersiach.
                  Czasami warto pomarzyć.

                                                                             *****

                  Martyna nerwowo wyczekiwała dwudziestej. O tej godzinie bowiem miały zostać podane wyniki co do konkursu na najlepsze żużlowe zdjęcie. Oficjalne wyniki miały się pojawić na stronie głównej Speedway Grand Prix, a zwycięzcy zostaną powiadomieni telefonicznie.
              Nie zdziwiłaby się, jeśli nagle serwery strony zostały przeciążone po ciągłym odświeżaniu jej. Gdyby Kuba to widział, popłakałby się ze śmiechu. Dlatego też nie wspominała mu ani słowem o tym konkursie. Przynajmniej jej też nie wyśmieje, że żywiła jakąkolwiek nadzieją na wygraną. W sercu jednak i tak miała jakąś tam niewielką iskierkę, bo "kto nie próbuje, ten nic nie ma".
                   Niestety... Po półgodzinnym oczekiwaniu, straciła już jednak jakąkolwiek nadzieję. Widocznie to nie była jej szansa, to nie była droga dla niej. Na stronie internetowej umieszczono trzy zwycięskie zdjęcia, wśród których autorem jednego z nich była jakaś Polska. Na zdjęciu uwieczniono upadek Jarosława Hampela i Darcyego Warda podczas ubiegłorocznego Drużynowego Pucharu Świata w Gorzowie.
                     Tegoroczne natomiast miało się odbyć już jutro na torze w Bydgoszczy, gdzie Polska Husaria ma się zmierzyć w półfinale z ekipami z USA, Danii i Rosji. Czy im się powiedzie? Czas pokaże...
                      Najlepsze jednak było to, że Martyna i tak się tam zjawi. Obiecał jej to dzisiaj Kuba, tak o, na osłodzenie życia. Sam też przecież chętnie przyjrzy się temu z bliska, choć to nie jego kategoria; ale motocykl to motocykl. Można to powtarzać bez końca; z tym chłopakiem nie ma chwili na nudę! Nawet zwykły szary dzień potrafi obrócić o sto osiemdziesiąt stopni, sprawiając go wyjątkowym. Jak chociażby ten dzisiejszy, gdy poszukiwali podrobionego wazonu, do tego prosto z Grecji, co zbił jeszcze wczorajszego wieczoru. Nie obyło się oczywiście bez śmiechu. Odwiedzili chyba każdy sklep z porcelaną i innymi ozdobami w Lesznie, jak i całej okolicy. Co prawda znaleźli jakiś podobnej wielkości ze wzorkami, jednak nie znajdowały się na nim żadne obrazy mitologiczne, czy też postacie z pierwszych Igrzysk Olimpijskich na górze Olimp albo greckie boginie. Z tego też powodu musieli wziąć sprawy w swoje ręce. A raczej pędzle w swoje ręce. Trzeba przyznać, że nie wyszło to nawet najgorzej. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że wyglądało to lepiej niż oryginał. Nieznany talent drzemie w każdym z nas.
- A morał tej bajki jest krótki i niektórym znany; każdy artysta musi być zdrowo porąbany - przypomniała sobie słowa Kuby i na jej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech.

                                                                           *****

                   Kładła się już do łóżka. Nie mogła sobie przypomnieć, kiedy ostatnio zasypała tak wcześnie. Jej rodzice wrócili dzisiaj popołudniu i w końcu nie była sama w domu. Po raz kolejny przepraszali ją i obiecywali, że to się już nigdy więcej nie powtórzy, ale jakoś coraz mniej jej na tym zależało. Obojętność... To przecież oni ją jej nauczyli.
                   Gdy już niemal spała, jej telefon zaczął rozbrzmiewać głośnym "Calling (Lose My Mind)". O tej godzinie mógł dzwonić tylko Kuba.
                    Idiota. Debil. Baran.
- Ten to ma wyczucie czasu. - Wywróciła oczami i odebrała.
- Dobry wieczór. Czy przy telefonie pani Martyna Lipińska? - Słuchała tego cymbała na śpiku.
- Kuba, nie rób sobie jaj, ja śpię! - krzyknęła.
- Tu Janusz Nowak z FIM Speedway Grand Prix, główny organizator konkursu na najlepsze żużlowe zdjęcie. Przepraszamy za tak późną porę, ale wszelkie formalności co do konkursu muszą zostać wypełnione jeszcze dzisiaj - dopiero teraz zorientowała się, że to jednak nie był głos Kuby. Cała zdezorientowana potrząsnęła głową by się obudzić, usiadła i oparła się o ścianę.
- Słucham? - Nie była w stanie nic więcej wykrztusić z siebie.
- Brała pani udział w konkursie FIM SGP, prawda? - mówił spokojnie.
- Owszem, jednak to nie ja go wygrałam. Musiała zajść jakaś pomyłka. - Pewnie pomylili coś i teraz zawracają jej głowę, dając jeszcze jakieś nadzieje.
- Właśnie w tym celu dzwonimy. Nie zaszła żadna pomyłka. Jeden z laureatów wycofał się z powodu problemów rodzinnych i zadecydowaliśmy, że ogłosimy czwarte miejsce, które otrzyma główną nagrodę. Jak można się domyślić, pani zajęła właśnie to miejsce. Bardzo serdecznie gratulujemy! - Martyna nie wierzyła w to, co słyszy. Musiała kilka razy uderzyć się w twarz, by upewnić się, że nie śni. Sen na jawie - to mogło być bardzo prawdopodobne.
- Ale to niemożliwe! - zrobiło jej się gorąco i zaczęła sobie wachlować ręką.
- Możliwe, możliwe! Może się już pani pakować - uśmiechnął się do słuchawki. - Zobaczymy się jutro na DPŚ w Bydgoszczy. Całkowity koszt podróży zostanie oczywiście zwrócony. Resztę szczegółów przedstawimy za chwilę. Najważniejsza jednak (mimo wszystko) jest pisemna zgoda rodziców, ponieważ jest pani jeszcze niepełnoletnia. Podróże będą obejmowały takie kraje jak: Wielka Brytania, Szwecja, Dania, Włochy, Słowenia, Chorwacja no i oczywiście Polska. Szczegółowy terminarz wyjazdów zostanie wysłany jeszcze dzisiaj na pani e-mail i będzie obejmował turnieje m.in. cyklu Grand Prix, rund Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów, Ekstraligi, Elitserien i ligi duńskiej - nawijał jakby się nagrał albo perfekcyjnie wyuczył na pamięć. - Jesteś jedyną niepełnoletnią zwyciężczynią, dlatego podróżowanie samemu nie wchodzi w rachubę. Razem z wami będą specjalni przewodnicy. Możecie czasami też podróżować wspólnie z żużlowcami. Jest to pierwszy taki konkurs, więc z pewnością wszystko wyjdzie dopiero "w praniu". Na pewno zapewnić możemy stu procentowy komfort i bezpieczeństwo, a także wakacje życia dla wszystkich pasjonatów speedway'a.
                    Kosmos.
                    To brzmiało jak lot w przestrzeń kosmiczną Apollo 13 i wylądowanie nim na Jowiszu.
                     "Hellow! To ja Martyna. Zwykły pechowiec. O co panu chodzi?"
- Co więcej? - zastanawiał się. - Musi się pani stawić jutro o piętnastej w Bydgoszczy, wtedy zostaną ogłoszone oficjalne wyniki oraz otrzymacie specjalne bilety, które będą tzw. waszym identyfikatorem - przypomniał jej się film "Igrzyska Śmierci". Tam też wylosowywano dwoje osób z jednego dystryktu po to, by dostarczali rozrywki innym, walcząc o swoje życie. To coś na styl dawnej walki gladiatorów. Przeżywał tylko jeden.
                     To brzmiało dokładnie tak samo!
                     Przez jej ciało przeszły dreszcze i jakoś to wszystko nie zdawało jej się już takie fantastyczne.
                     Ogarnęło ją przerażenie.
- A co, jeśli rodzice nie wyrażą swojej zgody?
- To niestety, ale w tym przypadku nie możemy nic zrobić. Twoi rodzice lub prawni opiekunowie muszą się stawić jutro razem z tobą. Rozumiem, że to nie jest łatwa decyzja, ale taka okazja może się już nie przytrafić - mówił szczerze.
                   Martyna uwielbiała podróżować, ale naprawdę przestraszyła się tego całego szumu. To przecież miało trwać przez całe wakacje!
                     To wszystko działo się z pewnością o wiele za szybko!
- Oczywiście, jeśli wszystko pójdzie po myśli, to jutro od razu po półfinale lecicie do Malilli na finał, dlatego musisz być już spakowana.
                  „Can anybody tell me what's going on?!” „Czy ktoś powie mi, co się tutaj dzieje?!” („Crazy” - Simple Plan)
- Rozumiem. Mam nadzieję, że wszystko się uda. - Tak naprawdę jednak nic nie wiedziała. W jej głowie myśli krążyły z prędkością światła.
- Cieszymy się. Zaraz zostanie wysłany szczegółowy plan, regulamin i terminarz. Prosimy o zapoznanie się ze wszystkim i potwierdzenie jutrzejszego przybycia.
- Oczywiście.
- Jeszcze raz przepraszamy za tak późną porę. Mamy nadzieję, że do zobaczenia. Gratulujemy dobrego oka i refleksu. Dobranoc - zaczekał jeszcze chwilę i zakończył połączenie.
                       Martyna oddychała głęboko, by się uspokoić. Żużel 24/7?! Dlaczego nie?! Podróżowanie z żużlowcami na zawody 24/7?! To przechodziło jej pojęcie.
- Pozdro, Martyna - złapała się za głowę i z niedowierzaniem zaczęła nią kręcić.
                      Jedyny problem... Zaczynał się na "K", a kończył na "a". Nie chciała go stracić. Nie teraz, gdy tak bardzo się do niego przywiązała, nie teraz, gdy po raz pierwszy zżyła się z kimś tak bardzo. Jak miałaby go teraz zostawić? To byłoby nie fair. Życie jest nie fair. Dlaczego musi wybierać pomiędzy dwoma tak ważnymi w jej życiu rzeczami. Marzenia i przyjaźń.
- Oj Kubuś, Kubuś - jej oczy zaszkliły się. - Uwielbiam cię, cymbale. - Położyła głowę na poduszce, a po jej policzku kolejno zaczęły spływać łzy.
                     Sama już nawet nie wiedziała, dlaczego.

12 komentarzy:

  1. Gdybym dostała taki telefon jak Martyna, na pewno musiałabym zrezygnować, bo zwłok nie mogliby zabrać w taką podróż ;P Padłabym na zawał, albo inny udar. Tytuł wspaniały, ostatnio moje ulubione słowo :) Oby dziewczyna mogła pogodzić marzenia i przyjaźń.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja na miejscu Martyny bym krzyczała jak oszalała, a potem błagała rodziców o zgodę. W sumie FIM mogłoby zrobić taki konkurs, why not? :D
    BOski rozdział *.*
    http://passion-with-friends.blogspot.com/2012/12/12.html zapraszam do siebie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super!!!! Ale jestem strasznie ciekawa co wybierze no i czy jej rodzice sie na to zgodzą... oby wszystko było ok :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fdnsakoqmdnlcmjkwpqanqx! Ale się cieszę, że jednak udało jej się zdobyć tę nagrodę! Ta dziewczyna jest jej warta, naprawdę! Myślę, że Kuba zrozumie. A może nawet się z nią wybierze? Nie wiem dokładnie jak, ale może coś wymyślą! : D

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie, że jednak coś tam wygrała. Należy jej się! ;)
    + zapraszam do mnie, byłoby miło gdybyś skomentowała. :D
    speedway-cale-moje-zycie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. UWIEEEEELBIAM < 33 !

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest mega... oby tak dalej. No szkoda, że w tym miejscu skończyłaś, bo mnie to wciągnęło..:P A tak poza tym to kiedy wstawisz kolejny rozdział..?
    + zapraszam do mnie speedway-cale-moje-zycie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku zdążę coś dodać. ;))

      Usuń
  8. gdybym ja coś takiego wygrała to uuu... od razu by było "MAMO, PAKUJĘ SIĘ, JADĘ NA WYCIECZKĘ, WRACAM ZA MIESIĄC, PAPA!" :D
    jeżeli jej rodzice się nie zgodzą, to sądzę, że Kuba z Martyną coś wykombinują. oni nie dadzą rady?! ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. O ja! Rewelka! Pewnie pojedzie z Kubą, bo rodzice się nie zgodzą, albo cuś takiego :) Błaaaaagam, daj coś jeszcze w tym roku :)

    OdpowiedzUsuń
  10. UWIELBIAAAAAAM !
    UZALEŻNIONA , kiedy next ? ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Ubóstwiam Twojego Bloga i to co piszesz:)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :) http://magiarzeczywistosci.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń